Chelsea FC 7:0 Stoke City!

Sezon wkracza na finisz! Po ostatniej, dotkliwej porażce na White Hart Lane w derbach Londynu z Tottenhamem 2:1, przychodzi kolej na mecz ze Stoke City. W pierwszym meczu na Britannia Stadium górą była ekipa Carlo Ancelottiego, pokonując The Potters 2:1 po golach Didiera Drogby oraz Florenta Maloudy. Co ciekawe, goście bramki zdobywali w doliczonym czasie pierwszej i drugiej połowy. The Blues spotkali się jeszcze raz ze Stoke, tym razem w FA Cup. Na Stamford Bridge wygrali gospodarze, 2:0 po golach Franka Lamparda i Johna Terry'ego. Czy tym razem będzie podobnie? Przewaga The Blues nad drugim w tabeli Manchesterem United wynosi zaledwie punkt, gdyż United pokonali w derbach Manchesteru na Eastlands Manchester City 1:0 po golu Paula Scholesa w 93 minucie gry. Piłkarze Chelsea są zdeterminowani, aby zatrzeć zły ślad po wczorajszym meczu ze Spurs, dlatego napewno postarają się rozprawić z The Potters w dobrym stylu, inkasując jakże ważne 3 pkt. Warto zauważyć, że w następnej kolejce Manchester United podejmie na Old Trafford właśnie Tottenham, który ostatnio znajduje się w wyśmienitej formie. Przypomnijmy, że w ostatnich dwóch kolejkach podopieczni Harry'ego Redknappa pokonali w derbach najpierw Arsenal 2:1 a następnie Chelsea w takim samym stosunku. Spurs walczą przecież zaciekle z Manchesterem City i Liverpoolem o 4 miejsce, premiowane grą w eliminacjach Ligi Mistrzów. Czy Tottenham może sprawić kolejną niespodziankę i przybliżyć Chelsea do Mistrzostwa Anglii? Miejmy taką nadzieję, aczkolwiek nie należy liczyć na potknięcia rywali, tylko wygrać pozostałe w tym sezonie mecze i cieszyć się z upragnionego Mistrzostwa. Aby tak się stało, musimy stoczyć jeszcze 3 bitwy. Pierwszy przystanek - Stoke City, już za tydzień na Stamford Bridge. Trzymajmy kciuki za naszych ulubieńców, w nadziei, że The Potters nie sprawią nam większych trudności.

Chelsea FC 7:0 Stoke City (3:0)
Stamford Bridge
25.04.2010, g. 17.00

No cóż, jesteśmy w takiej sytuacji że porażka w tym meczu nie wchodzi w gre. Musimy wygrać i najlepiej by było gdyby udało się rozbić rywala wyżej niż 1-0 czy 2-0. Wysoka wygrana mogła by pomóc uwierzyć zawodnikom we własne możliwości i powrócić na drogę zwycięstw, jest to potrzebne tym bardziej że do końca sezonu zostały tylko 3 spotkania, w tym arcytrudny pojedynek z The Reds na Anfield Road. Podobna sytuacja miała już miejsce i to całkiem niedawno, kiedy po rozbiciu Portsmouth 5-0 przyszedł pogrom Aston Villi 7-1 i wreszcie zwycięstwo nad Manchesterem. Trzeba wierzyć że tym razem takie rozwiązanie też jest możliwe. Wciąż jesteśmy liderami i wciąż mamy największe szanse na zdobycie mistrzostwa. Jeśli chodzi o mecz Manchesteru z Tottenhamem to myśle że zdobycz punktowa Kogutów naprawde jest możliwa, mimo że Spurs grają na wyjeździe. Manchester na pewno nadal pozostaje groxnym rywalem w walce o tytuł ale ostanio podopieczni SAF nie grają tak dobrze. Świadczyć o tym może przegrana z Chelsea na własnym obiekcie, remis z Blackburn czy odpadnięcie z LM. Podopieczni Harry'ego Redknappa, z pewnością nie złożą broni przed wciąż aktualnym mistrzem kraju i z pewnością stać ich przynajmniej na remis.

Tak, masz rację. Żadna porażka nie wchodzi w grę. Nie możemy sobie pozwolić nawet na stratę punktów. Po prostu musimy wygrać wszystkie mecze. Niech dodatkową motywacją w meczu na Anfield będzie brak Torresa. Trzymajmy kciuki za Niebieskich!

Co z tego że nie będzie Torresa? Nie można skupiać się na jednym zawodniku. Powinni skupić się na meczu ze Stoke a nie myśleć o LpooLu.

Po pierwszej połowie prowadzimy ze Stoke 3:0 po dwóch golach Kalou oraz jednym Franka Lamparda z rzutu karnego. The Blues jak narazie nie zawodzą, najbardziej szkoda okazji Ashley'a Cole'a (po strzale Lamparda). Liczymy na kolejne gole w drugiej części gry.
Brak Torresa podziałał widocznie na Liverpool jak płachta na byka - na Turf Moor, The Reds rozbili Burnley aż 4:0. 2 bramki w tym meczu zdobył Steven Gerrard, a po jednej dołożyli Maxi Rodriguez oraz Ryan Babel.

W drugiej połowie kibice zobaczyli kolejne 4 bramki w wykonaniu Chelsea. Najpierw hat-tricka skompletował Salomon Kalou, następnie drugą bramkę zdobył pięknym strzałem Frank Lampard, później po jednej strzelili Daniel Sturridge oraz Florent Malouda. Ten ostatni mógł w dzisiejszym meczu zanotować conajmniej hat-tricka, ale raz nie trafił na pustą bramkę z jednego metra, a drugi raz, z około 5 metrów jego strzał wybronił rezerwowy bramkarz Stoke (Sorensen złapał kontuzję w 1 części gry).
Tym samym Chelsea powróciła na fotel lidera i na dwie kolejki przed końcem sezonu przewodzi w tabeli z jednym punktem przewagi nad Manchesterem United, który wczoraj pokonał Tottenham 3:1. Następnym przeciwnikiem The Blues będzie FC Liverpool, czyli "ten ciężki" mecz. Chelsea pojedzie na Anfield z nadzieją na 3 pkt, bo wiemy, że każda strata punktów nie wchodzi w grę. Także czekamy na następny mecz, a tymczasem cieszmy się z pięknego i okazałego zwycięstwa podopiecznych Carlo Ancelottiego! Chelsea FC - Stoke 7:0 czyli Magnificent Seven rides again! I to 3 raz w tym sezonie!
Chelsea - Stoke 7:0 (3:0)
1:0 Kalou 24'
2:0 Kalou 31'
3:0 Lampard 44' (karny)
4:0 Kalou 68'
5:0 Lampard 81'
6:0 Sturridge 87'
7:0 Malouda 89'

Świetny mecz oby tak dalej. To dobry prognostyk tak jak wygrana z Aston Villą. Potem wygrywaliśmy w świetnym stylu z Czerwonymi Diabłami. Sądzę że będzie tak samo z Liverpoolem. Grają oni słabo. W meczu z Atletico nie stwarzali okazji. Bez Torresa tracą 50 % swojej skuteczności. Ale nie popadajmy w Hurraoptymizm, nie zapominajmy o tym że to dalej jest drużyna z Wielkiej Czwórki. Która może przebudzić się z letargu i odebrać nam to wymarzone mistrzostwo.

Należy skupić się na najbliższym meczu, zawodnicy są podbudowani zwycięstwem ale oby nie przeszkodziło to w meczu z Lpoolem, muszą skupić się naa najbliższym meczu.